Polskie forum o 30 Seconds To Mars
Zespół Editors to formacja uważana, obok grupy Interpol, za najważniejszych współczesnych spadkobierców Joy Division! Ich występ będzie bez wątpienia jednym z najwspanialszych wiosennych wydarzeń muzycznych: grupa, dowodzona przez wokalistę Toma Smitha i gitarzystę Chrisa Urbanowicza - jego dziadkowie pochodzili z Polski - uznawana jest bowiem za jeden z najlepszych koncertowych zespołów na świecie.
Editors to brytyjska grupa z Birmingham. Artyści poznali się na studiach, kiedy to okazało się, ze mają podobne spojrzenie na temat muzyki i postanowili połączyć siły. W 2005 zespół wydał debiutancką płytę "The Back Room", która sprzedała się w ponad 800 tys. egzemplarzy na całym świecie i była nominowana do prestiżowej nagrody Mercury Prize. Płyta ta przyniosła im platynę. Wyruszyli w tournee po Europie oraz Japonii, dali także kilka koncertów w USA. Ich piosenka "Munich" stała się prawdziwym alternatywnym przebojem. 25 czerwca 2007 roku ukazała się płyta "An End Has a Start", wyprodukowana przez Jacknife'a Lee. Krążek zadebiutował na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii. Pochodzą z niego single "Bones" czy "An End Has a Start". Grupa promowała album między innymi na festiwalach Glastonbury oraz Pukkelpop w 2007. W 2009 roku muzycy zagrali także w Jarocinie.
W ubiegłym roku ukazał się trzeci krążek w karierze formacji: "In This Light And On This Evening" (produkcja Flood). Płyta już w pierwszym tygodniu na rynku zdobyła miano najlepiej sprzedającej się płyty w Wielkiej Brytanii. Także promujący ją singiel "Papillon" cieszył się dużą popularnością, czego potwierdzeniem było kilkukrotne pojawienie się piosenki na szczycie prestiżowej Liście Przebojów Trójki.
**********************************************************
Kocham ten zespół, oprócz "No sound but the wind" (...) każda piosenka jest dla mnie wyjątkowa i odkąd zaczęłam ich słuchać parę lat temu nie mogę ich porzucić na dłużej. Pierwsze dwie płyty mają tyle hitów, że pewnie każdy słyszał chociaż jeden albo dwa utwory Uwielbiam wokal i gitarę, a elektronika na ostatnim albumie mnie zmiażdżyła! Miałam jedną z największych przyjemności w życiu, czyli możliwość bycia na ich koncercie w Poznańskim Zamku - mała salka, nawet nie 1000 osób, co dodatkowo budowało intymną atmosferę. Do tej pory nie mogę się otrząsnąć z tego jaka energia biła od chłopaków na koncercie. Jak tylko zacisną dupy i nagrają nowy album i przyjadą do Polski (w co w ogóle nie wątpię) pojadę za nimi choćby na drugi koniec kraju. I każdemu z całego serca polecam to samo!!!
http://www.youtube.com/watch?v=AJBfM3zemjM
(klawisze Chrisa w "Bricks..." mi tak utkwiły w głowie, że słyszałam je jeszcze przez długi czas po koncercie, wielka szkoda, że nie wrzucili takiej wersji na płytę )
Dawajcie wasze opinie o zespole
Happiness, more or less, it's just a change in me, something in my liberty, oh, my, my...
Offline
Adventure seeker
W zeszłym roku na obozie koleżanka dość intensywnie zapoznawała mnie z ich twórczością Lubię ich słuchać, niektóre kawałki jak dla mnie brzmią po prostu nieziemsko.. The weight of the world, Smokers outside the hospital door *_________*, Well worn hand. Uwielbiam
Offline
Editors *___* Co jakiś czas jeden z moich ulubionych zespołów
Siulba, masz rację, że chyba każdy, nawet jeśli o tym nie wie, kojarzy parę ich kawałków. Tak też ich poznałam, gdy pewnego dnia "jakaś tam piosenka z radia" stała się konkretnym tytułem i wykonawcą Tak się zaczęło. Szczególnie uwielbiam płytkę "An End Has a Start", kolejna duma mojej kolekcji Od początku do końca, jest absolutnie niepowtarzalna, po prostu człowiek nie dostrzega, kiedy się kończy, a później chce więcej ^^ The Racing Rats ogromnie budzi we mnie wspomnienia, zawsze odczuwam przy tym jakieś rozrzewnienie ^^
Mieszają jednocześnie masę energii z sentymentalnymi nutami *___*
Także "Back Room" to kapitalna rzecz. Jakby preludium do niesamowitej "An End...". Koncertowe wykonania "All Sparks" są... nieopisane, no
Ostatnia płytka to przede wszystkim Papillon, który mnie obezwładnił na pewien czas zupełnie. Potem m.in. Eat Row Meat=Blood Drool. Na trzeciej jest co prawda trochę mniej "nośnych" kawałków i sama zdecydowanie częściej sięgam do dwóch poprzednich, ale niesposób nie docenić ich klimatycznego, mocno elektronicznego grania
Killer Queen, koleżanka słusznie czyniła
Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć.
Offline
Eat Raw Meat=Blood Drool miało super psychodeliczny klip, widziałaś?
A no i mnie razem z trzecią płytą uderzył nowy look Thomasa, kiedyś to taka cipka była, a teraz... ^^
Happiness, more or less, it's just a change in me, something in my liberty, oh, my, my...
Offline
Adventure seeker
Cay, też jestem jej za to wdzięczna
A ja nawet nie wiem, jak ci goście wyglądają... to jest dopiero godne podziwu, uwielbiam zespoł za muzę a nie mordę wokalisty
Offline
Ci goście tak oto teraz wyglądają
http://www.youtube.com/watch?v=AINy1cLjb-o (An end has a start)
http://www.youtube.com/watch?v=s3WInZPc9Qk (Papillon)
Ostatnio edytowany przez Siulba (2011-02-14 15:54:01)
Happiness, more or less, it's just a change in me, something in my liberty, oh, my, my...
Offline
Life on Mars
Nice!!!
___________________________________________________
8.11 Łódź - 30 Seconds To Mars
Night of my life!
Offline
Adventure seeker
Gdyby nie to, ze albo net albo mój komp (bardziej prawdopodobne) zaczął cholernie mulić, to może bym sobie obejrzała
Offline
Siulba, nie widziałam tego klipu - faktycznie, zdeczka psychodeliczny, taki koszmarek ze świata Disney'a xD
I jesteś niepoprawna! Ty koniecznie chcesz, żebym znowu uzależniła się od Papillon! (btw, ten festiwal wygląda przegenialnie *__*)
No ale oni sami też wyglądają niczego sobie Co prawda, raczej nie jestem fanką wąsów, ale te wybaczę ^^
Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć.
Offline
i to koszmarek ze świata starego Disney'a, a te bajki same w sobie były creepy
Glastonbury to moje marzenie *__*
Happiness, more or less, it's just a change in me, something in my liberty, oh, my, my...
Offline