Polskie forum o 30 Seconds To Mars
Killer_Queen napisał:
Dangerous napisał:
z tt Franka. https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hp … 6861_n.jpg
czekamy na coś więcej.^^
Inspiracja przegenialna
o taaak! zaczełam się teraz zastanawiać czy tekst nie będzie nawiązywał do....ehmm..tego typu rzeczy.. no nie mogę , no!
Nie kryję że bardzo bym chciała aby nowa płyta była w klimacze TBP , gdyż moim zdaniem jest świeeeeeetna i chyba najlepsza!
musiałam to tutaj umieścić! ja...niemal spadłam z krzesła gdy to zobaczyłam! Fraaank! Nigdy więcej! proosze.. mi się nie podoba związek Frank + broda , nie wiem jak wam . http://24.media.tumblr.com/tumblr_m7il4 … o1_500.jpg
Ostatnio edytowany przez Poison (2012-07-21 17:38:44)
Offline
Świetna inspiracja, mam nadzieję, że chociaż zrobią o tym ładne piosenki
Co do płyty, to w ogóle nie wiem czego się spodziewać. Mogliby zrobić coś mocniejszego od poprzedniej, ale co ja tam mogę... A co do DD, to do Killjoyów raczej nie powrócą, ale podobno ma powstać o nich komiks.
Offline
Shashile napisał:
Co do płyty, to w ogóle nie wiem czego się spodziewać. Mogliby zrobić coś mocniejszego od poprzedniej, ale co ja tam mogę... A co do DD, to do Killjoyów raczej nie powrócą, ale podobno ma powstać o nich komiks.
[Brawo dla Possible która w końcu wlazła na wątek |D] KOMIIKS??!! :O Kupcie mi jeśli będzie!! :3
I podobnie jak ty uważam iż raczej [na pewno!] nie powrócą do Killjoys'ów ..
Offline
Believer
Miejmy nadzieję, że za płytą nie będziemy musieli czekać aż tak długo. Z tego co wiem, panowie już pracują w studio. Oby stworzyli coś, co przypominać będzie to dawne MCR, oby klimatem wrócili do czasów z Three Cheers. Niech sobie noszą te swoje killjoy'sowe stroje, kolorowe i jaskrawe, byle muzyka trafiła do ludzi.
Ale nie mówię, że nie mam wymagań co do nowej płytki, tak jak wspominałam, klimaty z Three Cheers, image z TBP. Na pewno nie wrócą do tematyki śmierci, bo przecież jak faceci, którzy mają dzieci, żony mogliby pisać smutne piosenki, skoro sami cieszą się życiem.
Czekam z niecierpliwością
Offline
A tak w ogóle to ktoś wie coś o tej nowej płycie? Poza tym że już nad nią pracują i że ponoć ma to być kolejny concept album ?
Offline
Believer
Raczej nikt nic nie wiem xD Chłopaki bardzo dobrze ukrywają to przed nami i raczej w ich wypowiedziach nie znajdziemy konkretnej odpowiedzi na pytanie - jaka będzie nowa płyta. Wciąż tylko mówią o tym, pracują w studiu, nagrywają, że mają mniej więcej gotowy materiał. Słyszałam, że płytka ma mieć swoją premierę na jesień tego roku, ale raczej nie jest to prawdą.
Offline
Mars Army
Gerard Way powiedział, że płyta nadchodzi dość szybko, a album będzie mroczny Mi się to podoba
“Fiction is the truth inside the lie.”
Offline
Believer
Też oglądałam 'Spoilers', album ma być bardzo mroczny, może prawdą okaże się, że płyta zostanie wydana na jesień, tak bardzo bym chciała <3 Mają być kostiumy, zaprojektowane przez tę samą projektantkę, która pracowała z nimi przy TBP. Nie mogę się doczekać.
Link do wywiadu z Gerardem http://www.youtube.com/watch?v=uvEuXcuk … r_embedded
Ostatnio edytowany przez Junkie Re Venge (2012-08-14 11:22:38)
Offline
Czytałam krótki opis tego co było w wywiadzie [Dzięki BrightBlack!! ] I tak sobie myślę ... że nie mogę się doczekać!!!! Aczkolwiek przez chwilę obawiałam się że te kostiumy będą czymś podobnym do strojów Killjoys'ów ... ale i tak jaram się na samą myśl o tym ^^ [to jaranie się jest miłą odmianą po zamartwianiu sięco to będzie z nową płytą MARSów ... ]
Offline
Oni to niech się lepiej już nie przebierają
Sama już nie wiem czego się spodziewać, bo takie przebieranki już nie raz u nich miały miejsce i wolałabym, żeby się ogarnęli i zrobili coś naturalnego...
Offline
Believer
Przebieranki przebierankami, ale nie znam osoby, której nie podobałyby się marynarki za czasów TBP C: Te killjoy'sowe stroje były dla mnie zbyt kolorowe i całkowicie mi do nich nie pasowały. Jakiś motyw przewodni na pewno będzie - może czapki? xP
Offline
No, dobra, widać po moim (jak to powiedziała possible - zacnym) loginie, że lubię MCR. I powiem wam, że ja ich nie lubię. No, to, że ich kochamwielbięuwielbiamubóstwiam to jednak trochę za mało... Ale nie znam (lub nie pamiętam) innych słów, którymi mogłabym określić mój stosunek do nich, więc, uznajmy, że poprzednie określenie jest okay i przejdźmy do rzeczy.
Nasze kochane Chemikalia poznałam w zeszłym roku, około osiemnastego czerwca 2011 r., więc na razie jestem nowiutką, świeżutką fanką, ale, cóż... Wcześniej byłam zbyt dziecinna na rock, ciągle tylko plasticzkowate gwiazdeczki Disneya i inne różowości. Pierwszą piosenką, jaką usłyszałam, była Na Na Na, jednak ogólnie zespół poznałam dzięki... GOOGLE. Yeah, Google. Wpisałam 'Dead' i wyskoczyła mi piosenka Dead!. Szybko zapomniałam o takich rzeczach, jak nazwa My Chemical Romance, bo w ten dzień, wcześniej mama rozmawiała z babcią i mówiły, że podobno zmarła moja długoletnia wychowawczyni (na raka). Szybko w to uwierzyłam, więc byłam przybita, większość czasu, kiedy byłam sama ryczałam, bo realność śmierci przywaliła mi w twarz z całej siły. Dopiero na pogrzebie przypomniałam sobie o tym, co zobaczyłam w Google i w domu to sprawdziłam. Wiecie, wyszukiwałam w YT i puściłam sobie Na Na Na. Spodobało się, poczytałam o nich i cholernie mocno polubiłam Gerarda. Wiem, dużo osób lubi Waya, bo to, bo tamto... Ja lubię go za jego przeżycia, to, jak to wszystko wytrzymał, chociaż oczywiście, jak większość fanek lubię jego wygląd i nie będę się zarzekać, że kocham go tylko za wytrzymałość i nie jestem płytka, bo jestem i w jakiejś części kocham jego look. Ale, okay, bo schodzę z tematu. Tak, więc, polubiłam ich cholernie mocno. Do początku lipca musiałam żyć tylko czytaniem tekstów piosenek i ciekawostek, bo na komputerze niezbyt mogłam włączać sobie piosenek, ale jednak tak czy siak, mocno podnosiły mnie na duchu i pokazywały, że to, co przeżywam jest tylko małą, niewiele znaczącą częścią życia, że inni ludzie w porównaniu do mnie mają gorzej niż w piekle. W końcu, w lipcu dostałam telefon i wykupiła internet - przez cały czas tylko słuchawki, youtube i MCR. Wtedy już wiedziałam, że długo będę o nich pamiętać, że tak łatwo nie będzie mi żyć bez nich i że powoli potrzebuję ich do normalnego życia, bo gdyby nie oni może przez kolejny rok tylko bym ryczała i się nad sobą użalała, jaka to ja jestem biedna i w ogóle. Znów schodzę z tematu, więc wracam do muzyki... Słuchałam codziennie po kilka piosenek, miałam wielkie fazy na kolejne utwory, szukałam coraz więcej piosenek, poznawałam nowe zespoły... I w końcu zawdzięczałam im uwolnienie się od tej sztywnej, różowej muzyki, zwanej potocznie popem. Zaczęłam słuchać rocku, odrobiny punku i ciutkę metalu.
Dzięki nim oswoiłam się z tym, że już nie zobaczę mojej dawnej nauczycielki, już nie będziemy z moją klasą dusić jej w uścisku, co robiliśmy, kiedy pojawiała się w szkole. Nawet nie zauważaliśmy, że była coraz drobniejsza, coraz bledsza - wtedy to sobie przypominałam, i gdyby nie koleżanka, która tylko mi powiedziała, że pani jest podobno bardzo chora i że nie można jej wyleczyć. Kilka dni przed osiemnasty czerwca narysowałam taką wielką laurkę, w której podpisała się cała klasa i nawet nie zdążyliśmy jej tego dać. Mimo tego, że się z tym dzięki MCR oswoiłam, nadal czasami płaczę w nocy, tak, jak teraz mam łzy w oczach, kiedy to sobie wszystko po kolei przypominam, ale cóż, wszystko przychodzi i odchodzi, każdy się rodzi i umiera, każdy w końcu zniknie z tego świata i być może przeniesie się w inny, o wiele bardziej weselszy, a przynajmniej tak wierzę. Znów zeszłam z tematu, zawsze tak mam.
Ulubiona piosenka? Miała ich kilka. Najpierw Na Na Na, potem Desert Song, Sleep, The End, To The End, Demolition Lovers, Early Sunsets Pver Monroeville i wiele innych, ale zauważyłam, że najbardziej lubię słuchać I Never Told You What I Do For A Living. I to ona stała się moją ulubioną piosenką.
Ulubiona płyta? Nigdy nie umiem zdecydować. Nie mam takiej, tak samo, jak i takiej, której nie lubię. Po prostu kocha wszystkie płyty po troszeczku i nie mogę dostrzec zbyt wielu wad u jednej z nich.
Okaaaay, miałam napisać, dlaczego lubię MCR, a nie opowiadać ckliwe historyjki. Tak, więc lubię MCR za to, że dali mi kopa nie powiem, gdzie, ale pozytywnego, pokazującego, że nie mam tak źle. Gdyby nie oni, może do teraz użalałaby się nad sobą, ciągle ryczała, ciągle roztrząsała tematy śmierci (co i tak co jakiś czas robię - po prostu lubię)... Nie byłabym tą osobą, którą jestem teraz - nadal udawałabym, że śmierć mnie nie dosięgnie. I za to dziękuję MCR - za zmienienie mojego życia na lepsze.
Offline
Zgadzam się Junkie, kolorowe stroje nie pasują do nich. Piosenki z DD nie trafiły do mnie za bardzo, ponieważ nie ma w nich darcia mordy Gerarda i np. gdy oglądałam koncert, nie było w nim rozrabiania na scenie Franka. Ogólnie nie przepadam za DD. Skoro następna płyta będzie mroczna, to czekam na nią z niecierpliwością.
Offline
ToTheEnd, piękny, naprawdę szczery post. Znalazłaś odpowiedni zespół w odpowiednim czasie.
Szczególne jest m.in. to, że zachwyciła Cię najpierw warstwa tekstowa, dogłębnie zaznajomiłaś się z ich przesłaniem - to jakby polubić twórczość poety, a następnie usłyszeć swoje ulubione wiersze jako piosenki.
Trzymaj się mocno , cieszę się, że jest taki zespół, który dodaje Ci siły
Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć.
Offline