Jedyne TAKIE forum o 30 Seconds To Mars

Polskie forum o 30 Seconds To Mars


#16 2011-06-28 01:52:51

 Cay

Pogromca Forum

24283589
Skąd: Varsova/Tavastia
Zarejestrowany: 2008-08-03
Posty: 2355
Punktów :   

Re: Papa Roach

Kochana, ja też nie mam jeszcze biletu I chyba na eventimie jeszcze są, ale chciałam wybrać się np, jutro do Stodoły, żeby tam sprawdzić
Wybierzmy się razem, co?

Ostatnio edytowany przez Cay (2011-06-28 02:04:42)


http://img28.imageshack.us/img28/8662/northernlights3.jpg



Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć. 

Offline

 

#17 2011-06-28 02:36:00

 Progresywna

Believer

Skąd: WARsaw
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 351
Punktów :   
Wiek: 19
WWW

Re: Papa Roach

To już jutro wszystko ogarniemy i się zmówimy, żeby tutaj w wątku niepotrzebnie nie śmiecić. Ahhh, cieszę się


http://25.media.tumblr.com/tumblr_lu9f61Hjmd1r215qxo2_r1_250.gif

[14.10.2010 - WARsaw, 30stm] [17.06.2011 - OWF, MCR]

Offline

 

#18 2011-07-07 03:17:14

 Cay

Pogromca Forum

24283589
Skąd: Varsova/Tavastia
Zarejestrowany: 2008-08-03
Posty: 2355
Punktów :   

Re: Papa Roach

Na sam początek ogromnie dziękuję Progresywnej - Oldze za wspaniałe koncertowe towarzystwo ;***


30 czerwca. To już parę dni temu i mam nadzieję, że relacja będzie mimo to wystarczająco dokładna i składna

Na dwa dni przed koncertem dwie użytkowniczki pewnego forum nie miały z kim iść na koncert – cudem jednak trafiły na siebie i prawie natychmiast stwierdziły, że jednak nie godzi się ominąć takiego koncertu.

Przy masie szczęścia zatem wraz z Progresywną spotkałyśmy się we czwartek, zapowiadany jako wybitnie deszczowy/burzowy/posypany gradem, jednak w rzeczywistości ciepły, słoneczny, a jeśli o tramwaje, wyjątkowo duszny ;p

Po obowiązkowej szamce, udałyśmy się bez zbytniej zwłoki pod klub. Po odstaniu swojego w jednej i drugiej kolejce, po niecnych planach zwinięcia niepostrzeżenie ogromnego plakatu Papa Roach wiszącego na Stodole, mogłyśmy w końcu usiąść i cierpliwie czekać, aż rozentuzjazmowany tłum ulegnie wpuszczeniu do głównej hali klubu. Trochę to potrwało i nawet czułam coś na kształt współczucia tym, którzy zaprzepaścili szansę na chwilkę odpoczynku :3 Oczywiście, nasza słabość do mięciutkich stodołowych kanap zaprocentowała tym, że nie miałyśmy jak przykleić się do barierek, bo co ambitniejsi okupowali je już od początku pierwszego supportu.

Supportów było 3, mogę śmiało powiedzieć, że według mnie co kolejny, to lepszy Pierwszy (nie dam głowy, bo nazw nie bardzo zapamiętałam xP) był band Generation on Dope. Zespół, praktycznie jak każdy kolejny, wiedział, dla kogo tak naprawdę zebrał się tłum – i że trudno będzie odwrócić choć na chwilę uwagę od headlinera. Pogodzeni z tym, co i rusz wykrzykiwali „scream for Papa Roach!” itp. Tłum, oczywista, reagował najhałaśliwiej chyba właśnie na te wzmianki o PR xD Ale zarówno Generation on Dope, jaki i drugi support – Rhyme, zostali przyjęci ciepło i zaklaskiwani po skończeniu każdej piosenki. Stopniowo dawała się nam we znaki moc głośników i ledwo słyszałyśmy własne głosy. Ludzie na płycie tymczasem migrowali w różnych kierunkach, ktoś wchodził, ktoś wychodził, ogólnie poza pierwszymi ok. pięcioma rzędami panował raczej spokój, było miejsce na swobodny oddech, na machanie łapami i skakanie – można już było zacząć się zaprawiać przed właściwym występem. Wydaje mi się, że Rhyme zyskał większe uznanie, niż jego poprzednik, być może nawet największe spośród supportów. Nic dziwnego, chłopaki (a właściwie wokalista) wiedzieli, jak się korzystnie sprzedać. A to dedykacja piosenki wszystkim zebranym kobietom, a to zrzucenie koszulki przez gitarzystę (taak, on to zrobił specjalnie! xP) – generalnie, miło ich wspominam, może, może nawet przypomniałabym sobie tytuły paru ich piosenek ^^

Wraz z nieuchronnym zbliżaniem się występu Papa Roach ludu stopniowo przybywało, więc razem z Olgą zdecydowałyśmy, że warto byłoby ruszyć się bliżej sceny. I tu wielkie podziękowania dla Progresywnej za jej wielkie umiejętności przepychania się w tłumie i zdobywania dogodnego miejsca do wgapiania się w muzyków xP Dzięki niej znalazłyśmy się całkiem przyzwoicie blisko sceny, może w piątym, szóstym rzędzie – a to był niezły wyczyn, bo na ostatnim supporcie tłum stopniowo napierał coraz bardziej. Dzielnie walcząc o krztynę powietrza, w końcu doczekaliśmy się występu Julien-K. Według mnie, oni byli najlepszym supportem, ale niestety tego zdania raczej nie podzielała większość tłumu wokół mnie xP Ok., może nie do końca wpasowali się w klimatem w walące po uszach Generation on Dope, Rhyme i Papa Roach. Zgoda. Ale nie mogę im odmówić wyjątkowo fajnej, chwytliwej ale nienaiwnej muzy. Ich granie było lekkie, przyjemne dla ucha, pozytywnie bujało a ja pod tym wpływem zaczęłam skakać, bujać się, machać odnóżami jak na żadnym innym supporcie tego dnia Porwali mnie od pierwszej elektronicznej nuty i interesującego sposobu poruszania się wokalisty – skakał, wczuwał się w rytm, naprawdę próbował porwać publikę. Wielki podziw także dla zespołu, że grali, niezrażeni tym, że w podczas ich występu sporo osób zaczęło krzyczeć „Papa Roach”, naprawdę sporo także stało nieruchomo podczas naprawdę skocznych kawałków, no ale nie każdemu musiało się podobać. Mi się podobało i bardzo entuzjastycznie to okazywałam, a jak xD Prawie przed końcem występu wokalista pokazał nam tekst po polsku, wyświetlony chyba na ekranie smartfonu lub iPada, z pozdrowieniami dla Polski od zespołu Ach, i żeby nie było, bliżej sceny również znajdowali się entuzjaści Julien-K, ciągle krzyczący i machający, nie tylko ja xP Ale kulturalne brawo na koniec występu było od wszystkich

Dum-dum-dum, czyli czas na gwiazdę wieczoru
Elegancko spóźnioną, jak się okazało. Być może był to wpływ ogólnego spóźnienia poprzednich zespołów, opóźnionego wpuszczenia na salę itd., ale faktem jest, że Papa Roach wyszli na scenę ok. 23. I wtedy się zaczęło. O ile do tej pory miałam całkiem dobry kontakt z Progresywną na supportach, to podczas pierwszych taktów „Getting Away with a Murder” fala dzikiego tłumu dosłownie zniosła nas niemal na przeciwległe krańce hali. A wielka, wielka szkoda, bo bardzo dobrze jest mieć niedaleko siebie życzliwą duszę w koncertowym zgiełku Niestety, zostałam dosłownie mówiąc zmieciona przez tłum, ledwo trzymając się na nogach, prawie gubiąc buta i próbując zaczerpnąć powietrza w tej duchocie. Przez chwilę widziałam Jacoby’ego, jak wchodził na scenę – ale nie miałam najmniejszych szans jakkolwiek na niego zareagować, bo dokładnie w tym momencie tłum oszalał. Oprzytomniałam dopiero, gdy znalazłam stabilny grunt pod nogami, trochę powietrza wokół siebie i ustawiłam się w bezpiecznej odległości od szarżującej fali. Dopiero wtedy z całym zachwytem zaczęłam słuchać Papa Roach, chyba dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać, że tak, to oni, to są naprawdę ONI!

O kurde. Jacoby jako żywo, stoi całkiem niedaleko mnie (nie licząc szalonego tłumu), skacze po scenie, macha głową, macha rękoma, śpiewa, nie, krzyczy do mikrofonu, ale ten krzyk jest niesamowicie melodyjny, tak charakterystyczny, tak porywający <3 Przypominają mi się wieczory spędzone na słuchaniu ich muzy, przypominają mi się dzikie, niesamowite klipy do ich utworów, przypomina mi się śpiewanie ich piosenek podczas długich posiedzeń przy komputerze, oto mam nagle przed oczami żywe postaci z okładek płyt, z fot w internecie, ucieleśnienie genialnego głosu i równie genialnych, oszałamiających melodii płynących z instrumentów. Kurde, kurde, kurde. Getting Away with a Murder, przecież ja uwielbiam tę piosenkę! xDDD Te ruchy i wokal Shaddixa, ta przegenialna piosenka w całości! Niesamowita, wibrująca, krzycząca, rozrywająca na milion kawałków i następnie sklejająca na powrót, by znów rozerwać. Papa Roach! Ja nie mogę, a prawie straciłam nadzieję na ten koncert xD Byłam wciąż w niesamowitym szoku. W mega pozytywnym szoku. I co odnotowałam już w pierwszych chwilach występu, Jacoby przez cały czas niesamowicie uroczo się uśmiechał :3 O ile uroczo może uśmiechać się facet ubrany w skórę, zlany potem, wyżywający się z całą energią na scenie xP Ale właściwie, ilekroć na niego spojrzałam, wciąż pałał od niego i zespołu niesamowity entuzjazm. Mówiąc o reszcie zespołu – przez falujący tłum miałam bardzo rzadko okazję, by dostrzec Jerry’ego lub Tobina, o Tonym siedzącym za perkusją już nawet nie wspominając. W pełnej krasie zobaczyłam ich dopiero podczas wręczania… ale o tym później. Czemu widziałam Shaddixa? Bo latał po całej scenie, wszędzie go było pełno, wskakiwał na ustawione na scenie pudła (w pewnym momencie na trzech pudłach stali Tobin, Jacoby i Jerry), po prostu nawet, jak miałam zasłoniętą resztę zespołu, uśmiechniętą gębę Jacoby’ego jakoś wciąż dało się zauważyć xD A może po prostu wgapiałam się w niego? xD Kto tam wie

No, a wracając do setlisty (żeby nie było, podpieram się spisem kolejnych ich piosenek, co by nie wpuścić Was w maliny, bo sama nie pamiętam dokładnie ich kolejności ^^’’): na Burn wybuchło prawdziwe zamieszanie. To chyba właśnie wtedy Jacoby zasugerował urządzenie pogo pośrodku sali. Kurde, gościu, jakby tej dzikiej fali mi było mało! Widząc, że pogo jest niebezpiecznie blisko mnie (lubię żyć, serio), umknęłam trochę do tyłu i na bok, tym samym zajmując miejsce gdzieś pośrodku sali, bliżej prawej strony. Po paru operacjach przemknęłam jeszcze bliżej sceny, wciąż idąc wzdłuż boku, trochę na ukos. Koniec końców, znalazłam wygodną miejscówkę niemal zupełnie przy prawej ścianie. No ale, przecież koncert trwa! Po Burn przyszedł czas na wyczekiwane przez wielu Between Angels and Insects z pierwszej płyty, co oczywiście spotkało się z ogromnym aplauzem i żywą reakcją tłumu, wrzeszczącego ile sił w płucach i skaczącego do utraty tchu. Przez cały czas trwania koncertu miałam wrażenie, że publika dookoła mnie ma w zanadrzu silniczek z niewyczerpanym zapasem energii. Każda, naprawdę każda piosenka była brawurowo przywitana, niemal w całości wyśpiewana zgodnym chórem oraz solidnie nagrodzona aplauzem. Myślę, że chłopcy byli z nas naprawdę dumni

I tu chyba miała miejsca ta zadziwiająca zależność – im bardziej my wrzeszczymy (bo to był naprawdę grupowy, szalony wrzask xD co jakiś czas co prawda gardło odmawiało mi posłuszeństwa i musiałam odsapnąć), tym bardziej oni dają z siebie wszystko i jeszcze więcej *___* Następne cztery piosenki – Forever, Hollywood Whore, Time is Running out i To be Loved były jak spełnienie moich największych marzeń o tym koncercie *___* Na każdej z nich krzyczałam, śpiewałam, jeśli śpiewem można było nazwać te odgłosy z mojego gardła – ale fuck it, czy ktoś słyszy, że fałszuję xD Jestem na koncercie zajebistego zespołu i teraz to się liczy! Naprawdę, to genialne uczucie śpiewać razem z Jacobym, razem z wszystkimi fanami oraz po prostu na cały głos „I refuse to surrender!” czy całą świetną To be Loved, pierwszy ich song, który usłyszałam *___* czy też wyładować całą wściekłość podczas Hollywood Whore xP Forever którą wielbię śpiewać, również wyśpiewałam z całym sercem – w przerwach między dzikim skakaniem xD Publika również oszalała na następnym Born with Nothing, Die with Everything, a ja przyłączyłam się ochoczo Już nie stałam w miejscu, które mogło zagrażać mojemu życiu poprzez stratowanie, więc mogłam dać z siebie wszystko Następnie The Enemy i uczciwie przyznam, że tego kawałka z najnowszej płyty PR raczej niezbyt pamiętałam, co absolutnie nie przeszkodziło mi się bawić również przy tym songu xD Pomyślałam sobie, że sporo dobrego materiału miałam tuż przed nosem, a jakoś po niego nie sięgnęłam – czyste marnotrawstwo! Ale stwierdziłam, że muszę koniecznie zaaplikować sobie nową płytkę Papa Roach.

Podczas całego koncertu Shaddix nawiązywał kontakt z publiką w taki sposób, jakby znał się z nią od dziecka xD Bawił się razem z nami, rozmawiał, w koncertowym chaosie poruszając się jak ryba w wodzie. I coś, co niewątpliwie zalicza się do jego najlepszych pomysłów – cała sala kuca. A jak! xD Wreszcie moje nogi odpoczęły chociaż na chwilę xD No, potem oczywiście był wyskok, ale kucanie dla zbolałych nóg to balsam :3

Następne kawałki to powrót do czegoś, co dobrze znam xD Kick in the Teeth, mimo że z najnowszej płyty, to po krótkim czasie skojarzyłam xD Znaczniej szybciej poszło ze świetnym w stu procentach Lifeline, którego chyba nie mogłabym nie skojarzyć ^^ Znów śpiewałam prawie cały kawałek, ile tylko płuca zdołały i ile gardło dało radę. W pewnym momencie zapomniałam nawet, że na sali było wybitnie duszno, ludu było pełno – fuck it, ja śpiewam piosenkę, wszystko inne mi zwisa xD One Track Mind znów za wiele mi nie mówiło, trochę się za to przy nim gibałam do rytmu, odpoczywając po poprzednich szaleństwach. Kiedy słucham go teraz, zaczyna mi się naprawdę bardzo podobać *___* A potem prawdziwa bomba – SCARS *____* Myślałam, że normalnie wybuchnę emocjami tam na miejscu. Moje, moje, moje ukochane Scars <33 Oczywiście, znów z nieokreślonych magazynów wydobyłam z siebie energię na wyśpiewanie całej, calutkiej piosenki <3 To było coś pięknego, nie sądziłam, że aż tak na nią zareaguję :3

Następnie Blood Brothers – kawałek z pierwszej płyty, którego znowu nie słuchałam raczej zbyt często, tym samym nie znając do końca całego tekstu – po prostu skakałam do melodii, co samo w sobie było świetne. I tu, o ile mnie pamięć nie myli, nastąpił koniec głównego setu, a na scenie pojawił się nie kto inny, jak sam Jurek Owsiak. Czemu? Ponieważ chciał osobiście wręczyć chłopakom z Papa Roach Złotego Bączka, nagrodę za najlepszy występ na Woodstock w ubiegłym roku. A ponieważ PR nie będą mogli zagrać w tym, nagroda została im wręczona podczas występu w Stodole. Po odebraniu gratulacji i uścisków, zespół odsłuchał naszego tłumnego wykonania „Sto lat!”, które nie chwaląc się, wyszło nam nieziemsko Chłopakom nie mogło się nie spodobać Po kolejnej długiej serii głośnych wiwatów, Papa Roach zdecydowali się zagrać na bis, począwszy od Dead Cell. Jednak prawdziwą energię wykrzesało ze mnie Last Resort. Kawałek wprost stworzony na koncert, bardzo dla nich charakterystyczny, wręcz sztandarowy – w końcu to dzięki niemu stali się sławni. I znów jakiś niesamowity przepływ mocy, który pozwolił mi się bawić aż do tego, ostatniego już kawałka


Pod koniec widziałam, że całkiem sporo osób zostało pod sceną, być może czekając na wyjście chłopaków – ale podobno pojawili się bardzo późno i dużo osób musiało się wcześniej ewakuować. Ja po koncercie nagle zdałam sobie sprawę, jak bardzo wszystko mnie boli. Nogi. Nogi przede wszystkim. I szyja. I kurde, czemu podłoga osuwa mi się spod nóg? Dzielnie dotrwawszy do jakiegoś kawałka chłodnej ściany, postanowiłam odnaleźć Progresywną. Na początku trochę się przestraszyłam, bo z hali wylewała się ogromna masa ludzi, ale potem stwierdziłam, że przecież bez niej nigdzie nie wracam i choćbym miała siedzieć tam murem parę godzin, i tak ją znajdę xD Ale na szczęście znalazłyśmy się szybciej i, zmęczone, podeptane ale uchachane w tym samym stopniu mogłyśmy opuścić gościnne progi Stodoły Chciałoby się więcej, ale silna potrzeba wyspania się przeważyła ^^


Noo, nie sądziłam, że zajmie mi to aż tyle xD Mam nadzieję, że nie było nudno i jako smaczek podam, że w chwili oczekiwania na Papa Roach miły pan didżej zapuścił „Night of the Hunter” niejakich 30 Seconds to Mars

Naprawdę gratuluję temu, kto przeczytał całość

I, oczywiście, czekam niecierpliwie na relację Progresywnej

Dziękuję za uwagę


http://img28.imageshack.us/img28/8662/northernlights3.jpg



Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć. 

Offline

 

#19 2011-07-07 09:25:59

 papryczka

Cookie Monster

3223265
Skąd: Grudziądz
Zarejestrowany: 2011-03-10
Posty: 3505
Punktów :   
WWW

Re: Papa Roach

Zachwycacie mnie swoimi recenzjami!Wyrypana w kosmos Cieszę się,że było super,super itd!


http://i43.tinypic.com/2zq52x2.gif


Normal people scare me.

Offline

 

#20 2011-07-07 10:09:27

 Oblivion

Mars Army

Skąd: Swidnik/Lublin
Zarejestrowany: 2011-06-28
Posty: 570
Punktów :   
Wiek: 16
WWW

Re: Papa Roach

Relacja świetna!Aż sobie to wszystko wyobrażałam jak to czytałam
Miałam być na Papa roach ale nie wyszło..brak kasy,transportu i nie było z kim
Widzę że było świetnie i naprawdę żałuje że nie byłam!


Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
http://i50.tinypic.com/2jax0e8.jpg http://img812.imageshack.us/img812/5388/2d849y8.jpg  http://dl5.glitter-graphics.net/pub/301/301905a2h20qzixa.gif

Offline

 

#21 2011-07-07 11:07:42

 Progresywna

Believer

Skąd: WARsaw
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 351
Punktów :   
Wiek: 19
WWW

Re: Papa Roach

Łaaaa, Cay jaka piękna recenzją *__* Aż nie wiem, co od napisać, bo prawie wszystko ważne to już od siebie zawarłaś.
No cóż, ale napisze parę słów. Nie chcę się powtarzać, więc raczej mój post będzie krótszy niż Cay

Osobiście baaaardzo chciałam iść na Papa Roach, ale nie miałam z kim, aż tu wchodzę na forum i z nieba spadła Cay . Co ciekawsze, ona też nie miała z kim iść, więc był to wielki zbieg okoliczności, że trafiłyśmy na siebie. Cay okazałą się w realu miłą i rozgadaną osóbką, od razu jak zaczęłam z nią rozmawiać, wiedziałam, że nie będzie nam się razem nudzić
Po posiłku w MaCu przyjechałyśmy pod Stodołę. Przyznam się bez bicia, że nie jestem z Warszawy, tylko z obrzeży, więc to kochana Cay zarządzała naszą trasą i pozwoliła mi dotrzeć bezpiecznie pod Stodołę . Ja w Stodole do tej pory jeszcze nigdy nie byłam .
Jak przybyłyśmy, to pod Stodołą była już spora kolejka.Od razu rzuciło mi się w oczy, że fani Papa Roach są dosyć hmmm, interesujący, bo większość z nich była bardzo punkowa, tzn. kolczyki, tatuaż itp
Po wejściu do Stodoły (organizatorzy ''inteligentnie'' rozdzielili kolejkę na żeńską i męską, czemu tak, to nie wnikam), miałyśmy sporo czasu,  więc spędziłyśmy go na siedzeniu i gadaniu o zdanej maturze .
Przy pierwszym supporcie kulturalnie stanęłyśmy trochę dalej od sceny, w końcu do Papa Roach jeszcze sporo czasu było . Ludzi było wtedy jeszcze niewiele, ale Generation on Dope grali fajnie. Mocno, no i mieli kontakt z publiką, sporo ludzi skakało i klaskało. Hm, aczkolwiek z ręką na sercu muszę przyznać, że jakoś ich muzyka mnie nie zachwyciła, wszystkie kawałki wydawały mi się dosyć podobne do siebie.
Po tym supporcie lekko odpoczęłyśmy, z daleka usłyszełyśmy, że kolejny zespół wszedł, więc szybko pośpieszyłyśmy zobaczyć co się dzieje. Na Rhyme było więcej ludzi, no i wydaje mi się, że Rhyme najbardziej rozkręcili publikę. Wokalista był bardzo sympatyczny, chociaż jego miny mnie czasem przerażały . Rozbawił mnie gitarzysta, który przypominał mi Jezusa
Na koniec pojawili się Julien - K. Zespół bardziej znany niż dwa poprzednie supporty, lecz o dziwo został chłodniej przyjęty, mimo że chłopaki grali fajnie, a muzyka bardziej wpadała w ucho, niż utwory poprzednich supportów. Fakt faktem, grali inną muzykę niż Papa Roach, więc pewnie nie wpasowali się w klimat - w ich piosenkach było sporo elektroniki. Trochę niefajnie zachowała się wtedy publiczność, która skandowała ''Papa Roach''. Sądzę, ze dla supportów też trochę szacunku się należy. Ale oklaski na koniec były, jak wspomniała Cay.
Na Papa Roach trochę się naczekałyśmy . Jak to Cay ujęła, pewnie nakładali puder . To było ponad 40 minut czekania, nie nadszedł jeszcze główny punkt programu a mnie nogi już bolały i zmęczona się czułam, mimo że na supportach starałam się specjalnie nie skakać, żeby zachować siły .
Już na Julien - K razem z Cay przesunęłyśmy się bardziej na środek, stałyśmy centralnie na przeciwko mikrofonu. No, może nie byłyśmy blisko sceny, ale jakiś widok był. Zresztą cały czas powoli i konsekwentnie pchałyśmy się w stronę sceny Koło nas stali jacyś goście, którzy co chwila darli ryja i wrzeszczeli ''napierdalać''. Okeeej
Spodziewałyśmy się z Cay, że jak wejdzie Papa Roach, to będzie istny młyn i piekło, ale szał, w jaki wpadli ludzie, przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania . Wszyscy rzucili się do przodu, jak zobaczyli chłopaków, zaczęło się jakieś szalone i bezładne pogo . Gdzieś tam z boku widziałam Cay, ale ludzie ją pochłonęli (), ja sama starałam się walczyć o przetrwanie. W sumie na początku nie ogarniałam, co się dzieje, nie zwracałam uwagi na piosenki, tylko chciałam siebie ratować .
Cay gdzieś mi zginęła, więc pomyślałam, że odnajdę ją po koncercie, bo w tym tłumie to było niemożliwe. Najlepsze było to (nie wiem, co mi odbiło), że w pewnym momencie zaczęłam brnąć przez to szalone pogo do przodu, żeby dostać się pod scenę, wreszcie byłam nie więcej niż dwa metry od Shaddixa Tłum jednak był zbyt dziki, więc wycofałam się na lewo, no i tam pozostałam. Zresztą, miałam dobry widok, bo Jacoby co chwila podbiegał na tę część sceny (generalnie to on latał jak szalony ).
Po lewo towarzystwo było kulturalne, ba, skakali i darli się, ale nie musiałam myśleć o swoim życiu, tylko skupiłam się na na muzyce i zabawie. Gorąco było w tłumie i strasznie się zmęczyłam, ale było warto. Pamiętam jak cieszyłam się, jak zagrali moje ukochane Forever i Last Stand W ogóle setlista była wyborna, większość moich ulubionych kawałków Cay na górze opisała, co dokładnie po czym grali. Ja nie ogarniam, co się wtedy działo. Jednak na każdej piosence darłam ryja i skakałam ile wlezie. Pod koniec trochę mi brakowało sił, więc oszczędzałam je na bisy.
Wtedy właśnie Papa Roach zeszli ze sceny, a wkroczył Jurek Owsiak. Wszyscy zaczęli cieszyć twarze, a Jurek oświadczył, że PR dostają nagrodę za najlepszy koncert na Woodstocku . Yeah, ale wszyscy się cieszyli, po prostu szał, skandowali ''Papa Roach'', tupali itp.
I wszyscy zaśpiewali ''Sto Lat'', taaak, nasz ''hymn narodowy''
Ah, no i PR zabisowali Last Stand . Kurcze, na tej piosence na koniec była taka zabawa i szał, że po prostu trudno to słowami opisać .
No i spotkałam dwie moje znajome dziewczyny, fanki MCR. To znaczy one mnie rozpoznały, bo podeszły do mnie i krzyknęły ''heeeej, Olga!'', a ja nadal się zastanawiam, czy je znałam . Więc w sumie to bawiłam się w znajomym towarzystwie, mimo że zgubiłam Cay .
Bezcenne było zobaczyć uśmiechy na twarzach chłopaków, gdy wszyscy darli nazwę ich zespołu, a Shaddix trzymał nagrodę i podnosił ją do góry.
Oczywiście zapowiedzieli, że wrócą do Polski, a jak! Przecież Polska to ich ulubiona publiczność . Jesteśmy zajebiści.

Na szczeście udało mi się po koncercie znaleźć Cay, mimo że wpadłam w panikę, że ją gdzieś zgubię. Wróciłyśmy bezproblemowo do domów.
Koncert był po prostu GENIALNY! Na pewno nie raz i nie dwa pójdę na Papa Roach, oczywiście z Cay .

Tutaj dokładna setlista:
http://www.setlist.fm/setlist/papa-roac … 3710f.html

Ostatnio edytowany przez Progresywna (2011-07-07 11:15:28)


http://25.media.tumblr.com/tumblr_lu9f61Hjmd1r215qxo2_r1_250.gif

[14.10.2010 - WARsaw, 30stm] [17.06.2011 - OWF, MCR]

Offline

 

#22 2011-07-07 11:17:26

 papryczka

Cookie Monster

3223265
Skąd: Grudziądz
Zarejestrowany: 2011-03-10
Posty: 3505
Punktów :   
WWW

Re: Papa Roach

Uwielbiam czytać relacje z koncertów.Mam wrażenie że wszyscy tu umieją je pisać,tylko nie ja Będziecie mieć świetne wspomnienia!


http://i43.tinypic.com/2zq52x2.gif


Normal people scare me.

Offline

 

#23 2011-07-07 12:00:46

 Nacudja

Devil girl from Mars

488649
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2011-02-22
Posty: 4329
Punktów :   
WWW

Re: Papa Roach

Ehs, jak ja wam zazdroszczę dziewczyny Zapewne gdybym mieszkała bliżej byłabym tam z Wami Cieszę się bardzo że koncert sie udał a z Waszych opisów wyciągam wniosek że było zajebiście Oby do następnego razu PR


I'm not crazy. My reality is just different than yours.

Offline

 

#24 2011-07-07 12:20:21

 Maggie_Echelon

Life on Mars

40830672
Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 2011-01-26
Posty: 2756
Punktów :   
WWW

Re: Papa Roach

Świetne recenzje. Czytając je miałam wrażenie, że jestem na koncercie Macie wspaniałe wspomnienia.


___________________________________________________

8.11 Łódź - 30 Seconds To Mars

Night of my life!

Offline

 

#25 2011-07-07 22:04:57

 Progresywna

Believer

Skąd: WARsaw
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 351
Punktów :   
Wiek: 19
WWW

Re: Papa Roach

E tam, moja recenzja wcale taka świetna nie jest, raczej zlepek emocji, wspomnień i przeżyć z koncertu
Ale fakt, zabawa była przednia, każdemu polecam pójść na koncert Papa Roach. A mają do nas wrócić, więc wiecie, szansa będzie


http://25.media.tumblr.com/tumblr_lu9f61Hjmd1r215qxo2_r1_250.gif

[14.10.2010 - WARsaw, 30stm] [17.06.2011 - OWF, MCR]

Offline

 

#26 2011-07-07 22:07:11

 Nacudja

Devil girl from Mars

488649
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2011-02-22
Posty: 4329
Punktów :   
WWW

Re: Papa Roach

Więc kurna bede tam !!! Choćbym miała wcześniej zejść z tej ziemi -_-


I'm not crazy. My reality is just different than yours.

Offline

 

#27 2011-07-07 22:19:13

dystansik

Pogromca Forum

Zarejestrowany: 2011-02-07
Posty: 2853
Punktów :   

Re: Papa Roach

Oj jak ja lubię takie dokładne relacje


http://i1027.photobucket.com/albums/y332/Kasia_Fabrykiewicz/tumblr_lg1uxkoR5m1qzub73o1_500-1.gif
PICZESSA

Offline

 

#28 2011-07-08 02:20:40

 Cay

Pogromca Forum

24283589
Skąd: Varsova/Tavastia
Zarejestrowany: 2008-08-03
Posty: 2355
Punktów :   

Re: Papa Roach

Progresywna, Twoja relacja zdecydowanie wymiata Widzieć ten sam koncert oczami drugiej osoby jest mega :3
O, właśnie zapomniałam o kolejnym zespole tego dnia - Napierdalać! xD Mieli bardzo wiernych fanów Czekanie było chore, zgadzam się w
zupełności. Ludu pragnący być za wszelką cenę bliżej sceny + ciasno i duszno. Ale miejscówka była w istocie piękna Dopóki rzecz jasna nas z niej nie wypchnęli Nie mam bladego pojęcia, jak zniosłam tę falę/pogo. W pewnej chwili przemknęła mi przez głowę myśl, że powinnam obciąć włosy przed następnym koncertem xP Naprawdę, czułam że mogę ich sporo stracić, nie wiem, jak utrzymałam się tam na nogach, to chyba pozostanie tajemnicą xD Gdy już znalazłam kawałek gruntu, namyślałam się bardzo, czy by nie zacząć Cię szukać - ale to chyba było mission impossible, nawet nie wiedziałam, w którym kierunku mam iść/brnąć przez dziki tłum xD
Oj, było, naprawdę było warto A nasza pierwsza myśl po koncercie? My chcemy jeszcze raz! xD Jeej, jak ja się stęskniłam za koncertami :3
I patrzeć, jak ktoś, kto jest dla człowieka naprawdę ważny, uśmiecha się do tłumu, buchający energią, dumny, szczęśliwy - bezcenne! Te ich uśmiechy, nooo <33
Jak najzupełniej zamawiam kolejny koncert w Twoim towarzystwie, kochana! Dzięki Tobie cały wypad był mega udany, jeszcze zanim na scenie pojawili się Papa Roach I nasze koncertowe rozkminy rządzą! xD Naprawdę cieszę się, że byłam tam razem z Tobą


http://img28.imageshack.us/img28/8662/northernlights3.jpg



Żyć by tworzyć i tworzyć, by żyć. 

Offline

 

#29 2011-07-08 15:56:10

 Progresywna

Believer

Skąd: WARsaw
Zarejestrowany: 2011-05-28
Posty: 351
Punktów :   
Wiek: 19
WWW

Re: Papa Roach

Cay, no i jeszcze nie zapominajmy o zespole The Ekipa .
Też się cieszę, że udało się nam razem pójść na koncert .
No i jak mówię, może następnym razem uda się nam zebrać większą ekipę z forum .


http://25.media.tumblr.com/tumblr_lu9f61Hjmd1r215qxo2_r1_250.gif

[14.10.2010 - WARsaw, 30stm] [17.06.2011 - OWF, MCR]

Offline

 

#30 2011-07-11 13:58:26

 marrrt

Żółtodziób

Skąd: Lipiany / Szczecin
Zarejestrowany: 2011-07-11
Posty: 36
Punktów :   
Wiek: 14

Re: Papa Roach

jeeeejciu , pozazdrościć koncertów i wrażeń . ; D
lubię PR , i nawet szykowałam się na koncert na woodstocku , ale nie wypaliło . ; c


http://fc04.deviantart.net/fs70/f/2011/044/1/8/triada_flag_icon_by_woodian-d39gp8l.gif

Turn back, believe,
Nothing is over

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora