Polskie forum o 30 Seconds To Mars
Adventure seeker
videlchan napisał:
Ale coś jednego pozytywnego jak narazie jestem w stanie napisać - rewelacyjny soundtrack
Balet i opera też? Bo szczerze znam lepsze kawałki z muzyki poważnej. Ale ogólne wrażenie ścieżki dźwiękowej rzeczywiście pozytywne.
A ludzie, cóż, poziom wrażliwości jest różny.
Offline
Beautiful Disaster
Videlchan ja miałam to samo, ludzie wstali i wyszli a ja ze znajomymi siedziałam i nie wierzyłam, że to koniec.
a co do soundtracku to mi się przypomniał moment jak Dominik mówi 'mógłby pan przyciszyć...i jeszcze troszkę' itd. jestem pod mega wrażeniem gry aktorskiej Kuby Gierszała.
'dreaming dreams no mortal ever dared to dream before...'
Offline
justimagination napisał:
jestem pod mega wrażeniem gry aktorskiej Kuby Gierszała.
Ja również! W końcówce mnie powalił.Za każdym razem jak się wydzierał,to po prostu Albo jak powiedział do matki,że powinna teraz cierpieć.Uhh
Normal people scare me.
Offline
Adventure seeker
Pieprzę to. Wciąż nie uporządkowałam sobie w głowie pewnych przemyśleń odnośnie tego filmu, ale muszę parę rzeczy napisać.
Zawiera spojlery! Dużo spojlerów.
Nawet nie wiem, od czego zacząć. Może napiszę, że jestem fanką prawie każdej postaci, która pojawia się w filmie.
Dominik - osoba, która ma poważne problemy z wyrażaniem swoich emocji a także akceptacją tego, że nie wszystko może mieć na długo przed tym, zanim trafia do sali samobójców. Z jednej strony próbuje być silny i stawić czoło wszystkim śmiejącym się z niego w szkole ludziom, z drugiej niesamowicie podatny na wpływ znajomych (w zasadzie znajomej) z internetu. Nie zauważa, kiedy sytuacja zaczyna go przerastać, kiedy uzależnia się od sieci i sali samobójców. Oraz od Sylwii. Na swój pokręcony sposób i w najmniej odpowiednich momentach szczery do bólu. Pełen wewnętrznej agresji, która uwidacznia się zwłaszcza w scenie, kiedy chce żeby matka cierpiała (tu pierwszy raz się przestraszyłam), a także gdy zaczyna przeklinać swoich rodziców z bezsilnej wściekłości bo odebrali mu sens jego ówczesnej egzystencji, czyli internet (tu też się go bałam). Rozpieszczony i jednocześnie strasznie zaniedbywany emocjonalnie przez rodziców - i to był chyba początek jego końca.
Rodzice Dominika - kurcze, oni go nawet na swój sposób kochali, tylko żyli bardziej własną wizją jego osoby i jego przyszłości (oby tylko wyrobić się z leczeniem do matury) niż nim samym. Nie widzieli żadnego problemu. Na każdy wysyłany przez niego sygnał reagowali chyba najgorzej, jak tylko można. Przez długi czas nie zauważali problemu. Słabo znali własnego syna, co niestety zdarza się rodzicom coraz częściej. I o chorobach wiedzieli więcej niż lekarz - to też niestety się zdarza. Skupieni na własnych karierach, zachowaniu pozorów w towarzystwie przyczynili się bardzo do tragedii Dominika.
Sylwia - niesamowita postać. Destrukcyjna. Toksyczna. Szalona. Tworzy własny świat, własne królestwo, w którym skupia poddanych sobie, podobnych do siebie ludzi. Internet jest jej jedynym światem, "nienawidzi realu". Celem, marzeniem Sylwii jest umrzeć. W sposób epicki. Tabletki i wieczny sen. Jednak mam wrażenie, że w decydującym momencie zabrakłoby jej odwagi. Dowód? Nie zjawiła się na spotkaniu z Dominikiem, który w ostatecznym rozrachunku okazał się być bardziej konsekwentny w poglądach, niż ona. Sylwia doprowadziła go do skraju - przez nią zrobił to, co zrobił. Pozostaje mieć nadzieję, że śmierć Dominika, która w końcu sprawiła, że Sylwia wyszła z domu nie poszła na marne i że wstrząsnęła jej światem jak cholera. Jedyna osobą, która poznała prawdę o niej i głośno to powiedziała był członek sali samobójców, którego wyrzucili, gdy pojawił się Dominik.
Postacie psychiatrów. O ile facet jeszcze się broni, bezsilny wobec upartej postawy rodziców, o tyle kobieta jest przerażająca. Jednak faktem jest, że w jednej kwestii miała rację - terapii powinna poddać się cała rodzina.
Środowisko szkolne Dominika - nic zaskakującego, że śmiali się z tego, co zdarzyło się na treningu. To akurat reakcja, której można było się spodziewać. Co nie znaczy, że głowny bohater nie miał prawa czuć się przerażony. Miał do tego kurewsko uzasadnione prawo. Natomiast to, co działo się na studniówce...
Czy w dużych szkołach/miastach naprawdę dzieją się takie rzeczy...? Byłam w szoku.
Uważam, że film jest świetny. Przerażający, dający po bani ale jednocześnie świetny. Pomysł na animacje początkowo mnie drażnił ale potem pomyślałam sobie, że na dobrą sprawę niektórych sytuacji nie dałoby rady przedstawić w realu, przed ekranem komputera. Sala samobójców miała swoją specyfikę, hierarchię, zasady. Dobrze je pokazali. Muzyka, jak już pisałam dobra. Gra aktorska na niesamowitym poziomie. Zakończenie miażdży. Nie spodziewałam się happy endu, ale to co zobaczyłam.. zamurowało mnie na dłuższą chwilę. Nieczęsto mi się to zdarza.
Długo nie zapomnę tego filmu.
Offline
Mars Army
K. boska recenzja, jak zwykle. Kurde, miałam cholerną ochotę wybrać się na ten film, ale po przeczytaniu tego chcę jeszcze bardziej! Ale najprawdopodobniej jak zwykle nic z tego ku*wa nie wyjdzie >.<
8.11.2011, Łódź - I will never forget. Dreams come true.
Offline
K super recenzja Mnie końcówka nie zaskoczyła,bo niestety gdzieś w internecie ktoś wspaniałomyślnie opisał zakończenie i ja to zobaczyłam! Nie zmienia to tego,że i tak cholernie mi się podobało.
Normal people scare me.
Offline
Adventure seeker
videlchan napisał:
K. to ma talent do pisania takich rzeczy. Ja to wciąż jestem w zbyt dużym szoku żeby jakkolwiek to skomentować... O.o
Wciąż? Ja juz ochłonęłam i polecam ten film każdemu, kto mnie o niego pyta.
Offline
Ja też polecam ale to jedyne co im mówię o tym filmie bo nie chcę ich przerazić. Wogóle ten film mi tak siadł na psychice że śniło mi się w nocy że dostałam wiadomość od jakiegoś gościa w necie że chce popełnić samobójstwo więc jeździłam po całej Polsce w poszukiwaniu jego aby go ocalić... Dawno tak filmu nie przeżywałam..
ふかのうの ものは ない でも 待てば、海路の日和あり ^^
Offline
Adventure seeker
O nie, tylko nie Twoje sny o_O
Ja mojemu bratu polecałam. Jak zaczęłam opisywać, to kazał mi przestać bo napisał, że sam chce to obejrzeć. Ale myślę, że go zachęciłam.
Offline
Spoko nie będę przeciez opowiadała całego snu bo się tam znajduje jeden pan o którym czytać nie będziesz chciala. A zresztą to nie miejsce na takie rzeczy
Moja najlepsza zachęta na ten film - nieźle ryje psychike... I każdy komu to powiedziałam stwierdził ze musi to obejrzeć. Ludzie są dziwni
ふかのうの ものは ない でも 待てば、海路の日和あり ^^
Offline
Adventure seeker
videlchan napisał:
Moja najlepsza zachęta na ten film - nieźle ryje psychike... I każdy komu to powiedziałam stwierdził ze musi to obejrzeć. Ludzie są dziwni
Tez to zauważyłam, że ludzie lubią to określenie. Jak wolę mówić, że był ciężki. Lub że mnie porządnie wystraszył i zszokował.
Offline
Tak, szokuje nieźle. Mnie też dawno żaden film tak nie ruszył, jak ten.
I nie tylko Wam się on śni, bo mi też o.O Śniło mi się, że byłam w tej sali samobójców i potem
ja miałam się zabić o_O Jak wspomnę ten sen, film, to mam dreszcze i ogarnia mnie takie dziwne, trudne do
opisania uczucie.
,,Po co obiecywać, że zrobi się, co jest możliwe? Każdy może zrobić to, co jest możliwe. Trzeba obiecać, że dokona się niemożliwego, ponieważ czasem niemożliwe staje się możliwe, jeśli tylko znajdzie się właściwy sposób. A gdyby nawet nie, to przynajmniej często udaje się poszerzyć granice możliwości. A jeśli się przegra... No cóż, to przecież było niemożliwe." - Terry Pratchett
Offline
Wprost genialny.
Każdemu powtarzam, że nie mogę uwierzyć, że to polska produkcja. Nie widziałam jeszcze tak dobrego polskiego filmu. Historia porusza i daje wiele do myślenia. Tak, zdecydowanie. Ponad godzinę chodziłam po galerii z "wielkimi" oczami. Wchodziłam do sklepów i po chwili wychodziłam bo byłam tak oszołomiona, że nie mogłam patrzeć na nic (co u mnie się nie zdarza!).
Jedyne co mnie denerwowało to publika. Jak ludzie, w scenach grozy, mogą się śmiać?! Grr.
Jeszcze raz w 100% polecam.
Ostatnio edytowany przez Makenna (2011-03-30 16:14:58)
Offline
Mars Army
Wróciłam właśnie z kina, po obejrzeniu Sali Samobójców, nie jestem w stanie powiedzieć nic. Może później się rozpiszę na temat tego filmu. Ryczałam jak bóbr, żaden film nie wywołał u mnie jeszcze tylu łez i emocji. Po prostu przegenialne.
I teraz kurrrde przez najbliższe 10 dni będę żałować, że to już za mną i tak szybko się skończyło.
Obejrzę jeszcze chyba z 20 razy.
Ochłonęłam i chyba jestem w stanie walnąć jakąś recenzję.
Przede wszystkim film przedstawia historię o prawdziwym życiu. Różne filmiki i wyśmiewanie potrafią doprowadzić człowieka do takiego stanu. Jak już wspomniałam, poryczałam się na nim jak głupia. Wszystkie sceny, gra aktorów, historia były realistyczne i wspaniale przedstawione. Czasami czułam nawet, jakby pomysł zaczerpnęli z mojego życia. Bałam się, że po obejrzeniu tego będę miała doła i tak się stało. Żal mi Dominika, Sylwii, wszystkich ludzi z Sali Samobójców. Nie zasłużyli sobie na taki los. Scena, która wywołała u mnie najwięcej emocji to oczywiście śmierć i moment, kiedy Sylwia dowiedziała się o tym, co się stało. To wszystko nie było tylko i wyłącznie jej winą. Gdyby nie ten pocałunek, a później to, co stało się na treningu Dominik w ogóle nie dowiedziałby się o Sali. Nie zamknąłby się w pokoju, nie wkroczył do świata Samobójców, nie poznał by tej dziewczyny, a w rezultacie by się nie zabił. Współczuję mu również rodziców. Jak bardzo ślepym i zepsutym człowiekiem trzeba być, żeby nie zauważyć, że dziecko ma wielkie problemy. Zorientowali się za późno, zaślepieni pracą i własnym ego nie byli w stanie pomóc. Film wstrząsnął mną bardzo. Głównie dlatego, że kiedyś sama marzyłam o tym, żeby umrzeć. Teraz zrozumiałam, że żeby się zabić potrzeba większych problemów, niż ja mam. Wywołał u mnie taki szok, że jestem rozbita. Nienawidzę takiego uczucia, ale mimo wszystko, było warto.
Co do bohaterów, Killer już wszystko zgrabnie ujęła, a ja się całkowicie zgadzam. Nie mam nic więcej do dodania.
To film, który warto obejrzeć i polecam go każdemu, kto jeszcze tego nie zrobił.
Ostatnio edytowany przez Deadly Angel (2011-04-10 09:21:25)
8.11.2011, Łódź - I will never forget. Dreams come true.
Offline